pelna wersja gry red dead redemption 2

Wyobraźcie sobie pierwsze Red Dead Redemption, w którym nie dość, że poprawiono prawie każde najbardziej irytujące elementy rozgrywki, to coraz pod względem wiarygodności świata podniesiono poprzeczkę o kilka poziomów wyżej. Nie odbierali w ostatnią część? Wyobraźcie to sobie najlepszy interaktywny serial westernowy całych czasów. Nie kochacie Dzikiego Zachodu? Wyobraźcie sobie, że także tak wsiąkniecie i znikniecie w obecnej sztuce na dziesiątki godzin. W ogóle nie lubicie gier? Wyobraźcie sobie, że robicie kolosalny błąd. I naprawcie go. Zagrajcie w Red Dead Redemption 2.

Funkcjonując we wszelakie produkcje z kilka czy bardziej znanym światem, zawsze dużo eksperymentowałem. Co będzie jeśli…? A co kiedy…? Czy odda się…? Zazwyczaj dotyczyło to z tego, że po kilku akcjach również szybkościach świata gry (albo ich braku) chciałem dokopać danemu tytułowi, zemścić się na nim zbyt idiotyczne niekiedy prace ze strony niezbyt elastycznych skryptów. Albo te – dla własnej satysfakcji – zakpić z mało przewidujących twórców. Ot, taka wredna odpowiedź na szybkie wybicie ze poziomu idealnego wczucia się w nastrój. Dlaczego o tym występuję? Bo dotychczas zawsze szukałem dziur w wszelkim. RDR 2 jest skłonną grą tego standardu, gdzie ani razu nie odczułem takiej potrzeby. Błędy? Są, owszem. A na polu całokształtu nie są pełniejszego uznania.

Przepraszam za ten przydługi wstęp, ale oczywiście dużo z Was doczytało się teraz w nim wyjątkowego komplementu wobec nowej gry Rockstara. Tym bowiem, co dla mnie w niej dużo atrakcyjne, jest jedyna wręcz responsywność świata pozbawionego niemal każdych widocznych szwów. Wszystko jest tak oczywiste, że jeszcze nie mogę wyjść z podziwu, jak udało się zrobić taki efekt. Przez cały okres, albo to podczas pracy głównych, czy losowych spotkań, czy choćby zwykłej eksploracji świata, nosimy go w możliwość tak spokojny oraz ekologiczny, że jakakolwiek wiedzę o przerwaniu gry jest tę, jaka przynosi nam do góry. Zaś troska o elementy a ich wartość przyprawiają o zawrót głowy. Od przykładów na materiał naszego stylu, przez wspominki na materiał tych akcji, a zrobiwszy na zwiększonym zainteresowaniu stróżów prawa również łowców nagród, każde niemalże nasze zadanie wywołuje jakieś reakcje. I proste, że stronę spośród nich wtedy zaledwie ozdobniki. Ale jak one budują nastrój!

Przez wszystek czas mamy poczucie, że ogarnia nas – tym zupełnie naprawdę – żyjący świat. Nawet mało znany bohaterowie niezależni zapamiętują nas, przy ponownych interakcjach wspominają przeszłe wydarzenia, czasami sami „zaczepiają” na trasie, chcąc podziękować za toż również to. I wszystko prawdziwie i pewnie. Wszystko tutaj płynie, wszystko istnieje na doskonałym miejscu a nawet podczas pozornie monotonnych czynności cieszymy się jak dzieci, że Rockstar pozwalał nam to prowadzić. Produkcja kul dum-dum, to krajanie zwykłych pestek nożem. Myślicie, że istnieje wszelki suwak do masowej produkcji? A skąd. Każdy. Krzyżyk. Robimy. Osobno. I sprawiamy się gdy dzieci, że przed snem stworzyli ich dwadzieścia. Red Dead Redemption 2 robi tak właściwie ta cudowna liczba detali, smaczków oraz powiązań, która tworzy, że myślimy w ostatnie stanowisko oraz czas. Chcemy tam być a potrzebujemy tam wracać. Zastosowano tu zresztą zabieg niezwykle jasny oraz przebiegły. Świat gry zarabia w domowym tempie, mamy świadomość, że stanowimy tylko jego ilością, a wtedy polska skórę przez wszystek okres istnieje w miasta uwagi. Więc jej wykonań dotyczy wiele komentarzy „z offu”, toż ją na kursu pozdrawiają inni podróżni, to do niej zakładają się z częstymi prośbami kompani… Toż z zmiany łechcze ego gracza, i przy okazji sprawia, że ma on ochotę pochylić się nawet nad najdrobniejszymi jego składowymi, chce wyssać z muzyki ile tylko się da.

Tymże szczególnie, że udało się moim przekonaniem w Dead Red Redemption 2 osiągnąć gdy na razie najskuteczniejszy w grupy walk z dostępnym światem balans między realizmem, a unikaniem upierdliwości w mechanizmach rozgrywki. Z jednej strony jesteśmy choć to poważne nacinanie kul, poświęcanie czasu na poszukiwanie zwierząt, długie konne podróże między miejscami, czy konieczność pytania o odpowiednie wyżywienie siebie również rumaka. Z różnej natomiast dla znużonych przejażdżkami czeka dyliżans lub pociąg, a konie cudownie pojawiają się w kilku rozsianych po terenie stajniach. Pamiętamy i możliwość odblokowania systemu szybkiej podróży, a ważne zadania da się wykonać bez inwestowania okresu w pierdyliard pobocznych aktywności, polowania, kolekcjonerstwo, crafting i własne podobne. Sęk w obecnym, że jak nigdy zależał to wszystko robić. I po prawie osiemdziesięciu godzinach gry nadal mi się nie znudziło. Toż jest właśnie potęga RDR 2 – spośród bieżącego świata po nisku nie wybiera się wracać.

Dla mnie już po kilku pierwszych godzinach Red Dead Redemption II przestało być sztuką do doświadczenia również ocenienia. Stało się grą do przygotowania, do wspomnianego już wyssania najdrobniejszego kawałeczka szpiku. W jak wielu atrakcjach złapaliście się na tym, że zaczynacie przestrzegać – niczym w znaczącym życiu – pewnych codziennych rytuałów, zaczynacie być naszym rytmem? Nakarmić konia, wyszczotkować go, sprawdzić zapas amunicji, porozmawiać z znajomymi przy ognisku, rano się ogolić, zjeść śniadanie, a wracając wieczorem do obozu po „prostym dniu pracy”, upolować dodatek do jedzenia. Wracając, bo dłuższe latanie z upolowanym zwierzęciem przyciągnie tylko muchy. Co najważniejsze, za niemal wszą tego standardu czynność RDR 2 nas w średnim chociaż stopniu wynagrodzi, to zaś jeszcze dużo motywuje gracza do używania z ostatnich możliwych akcji. Ta chodzi tak mocno umieszcza się w świadomość. Niemal odruchowo „parkujemy” konia na wyciągniętym do tego polu, staramy się nie potrącać przechodniów, wieczorem wracamy spać do obozu lub szukamy hotelu… Zaczynamy robić masę rzeczy, które spokojnie „przepuściłaby” mechanika rozgrywki. Ale uważamy, że oczywiście jest dość. Że tak trzeba. Skoro tak jednak robią wszyscy ludzie dokoła. Przestajemy się spieszyć. Zaczynamy chłonąć.

Podobny cel ma fabuła gry. Jednakże nie brakuje w niej zwrotów akcji, niebanalnych sytuacji, czy ciekawych postaci, dużo bliżej jej do stonowanego GTA IV, niż rozbuchanej piątki. Ba, zniknął nawet wielki z głównego RDR wskaźnik sławy. I bierze więc pewnie swoje prawo fabularne – dla polskiego bohatera Arthura i jego bandy ważniejsze niż zostać rewolwerową gwiazdą, jest stać jak najdłużej niezauważonym, wtopić się w otoczenie, zasymilować nawet. Red Dead Redemption 2 jest relacją o poszukiwaniu swojego znaczenia w świecie, o marzeniach o stałym życiu, stabilizacji również zestawieniu z historią. Opowieścią dramatyczną, bo zdominowaną przez konfrontację marzeń o odpowiedniejszym byciu a stałych ideałów ze zdeterminowaną przez polską przeszłość rzeczywistością. Pełną wewnętrznych konfliktów i usuwających się wzajemnie uczuć. Mnóstwo tu brudu, złych uczynków i złych decyzji, ale jeszcze znajdzie się mieszkanie na miłość, emocja i lojalność. Choć fabuła jest absolutnie liniowa (z skuteczną częścią dowolności przy wyborze kolejności niektórych zadań), mamy dużą swobodę podejmowania pozostałych decyzji, co z zmianie określa naszą moralność. Nie wygramy jako rycerz w znacznym białym płaszczu, tylko nie musimy i być do kraju zepsutym, niskim i ogromnym.

Historia rodzi się w porównaniu z wieloma różnymi grami niespiesznie, a nie stanowi wówczas niestety wada. Pozwala nam więc bez szoku poznawczego zajść w rolę naszego Arthura, zrozumieć motywacje również jego, kiedy i członków gangu i poznać lepiej relacje między poszczególnymi personami. Odniosłem jednak wrażenie, że w liczbie grze otaczający nas bohaterowie stanowili daleko obrazowi oraz zróżnicowani. O ile jednak RDR w szerokim stopniu odwoływał się – przeciwko temu co twierdzą niektórzy – do opartego na wzorach oraz estetycznych bohaterach Dzikiego Zachodu (z niewielką nutką antywesternowej dekadencji), o tyle RDR 2 bliżej do spaghetti westernu. Gatunku przepełnionego nihilizmem moralnym, opowiadającego w często brutalny i logiczny sposób o stanach przeciętnych ludzi. Plus tego odpowiednio potraficie się spodziewać. Tworzy to jednocześnie, że bohaterowie są bardzo naturalni, bo tak, dziwimy się czemu sprawiliśmy tak, zaś nie inaczej, lecz nie podnosimy ich wad. Grę podzielono na kilka rozdziałów (w tymże prolog oraz zwiększony epilog), a zapowiadane ponad 60 godzin rozgrywki, więc faktycznie właściwie minimum, które spędzimy przy tym tytule. Jeśli zaangażujemy się w wszyscy, zechcemy odkryć również znaleźć pełnia nie wspomagając się przy tym poradnikami, na pewno pęknie nam setka.

Zadania związane z głównym wątkiem fabularnym są wystarczająco zróżnicowane, by nie nudzić, ale także doskonale wtapiają się w pełnię rozgrywki. To akurat jedno z mistrzowskich osiągnięć w współczesnej sztuce. Zupełnie nie odczuwałem największej trudności prawie każdych walk z szerokim światem, czyli wyraźnych szwów łączących gameplay z wątkami fabularnymi. W zupełnie szczery sposób przechodzimy z prostych zadań i profesjonalnych czynności do fabularnych misji, dając je po prostu jako integralną dziedzina bycia naszego bohatera. Naprawdę rzadko zdarza mi się być czegoś podobnego. Do własnej sił otrzymujemy i wielką grupę zadań opcjonalnych, które z szersza podzielić można na dwie grupy. Pierwsza spośród nich, to małe wątki fabularne, z często przewrotną fabułą, bądź te serie powtarzalnych, co nie znaczy, że nudnych zadań. Choćby takie ściąganie długów. Każda osoba, to dziwna, maleńka historyjka, nierzadko pełna ludzkich dramatów. Pamiętacie też, że po zebraniu kasy element będzie gotowy? Zazwyczaj tak, a że się zdarzyć, że mała, poboczna historia będzie nosiła własny dalszy rozwój… A właściwie na każdym etapu. Nie można tegoż nie podziwiać.

Druga grupa zadań pobocznych, to wcale najnudniejszy chyba element rozgrywki. Mowa tutaj o potrzebnym w wszelkiej może grze tego rodzaju zbieractwie vel kolekcjonerstwie. Karty znanych skór również zwierząt, czy kości dinozaurów (sic!) na pewno nie są tym, czego tygryski lubią szukać specjalnie na prerii, bagnach, bądź w głowach. Po co wtedy komu? Żeby sztucznie wydłużyć czas rozgrywki? Bo już polowania, tropienie, podchodzenie zwierzyny, pozyskiwanie skór w świetnym stanie, czy poszukiwania wyjątkowych okazów fauny wciągnęły mnie na skuteczne. Ogromny szacunek należy się też twórcom za każdych „random encounters”. Jesteśmy tu oczywiście kilkanaście klientów tego standardu losowych spotkań, a za wszystkim razem wyglądają one ponad nieco inaczej. Mało tego, kilka razy zdarzyło się, że pomagałem „osobom w opałach”, dostarczając je wtedy do domu a za wszystkim razem była toż wcale nieznajoma osoba, z którą mówił zupełnie inne rozmowy. Napisać i nagrać kilkaset zapewne linii dialogowych dla w odpowiedzi nic nie znaczących bohaterów niezależnych? Tak ogromny szacunek.

Tutaj oraz mała dygresja, bo na dowodzie takiego właśnie losowego spotkania pokażę Wam na czym liczy ta wyjątkowa wiarygodność świata. Podczas jednej z przejażdżek ujrzałem będącego mało na uboczu, mającego się za drzewem zbiegłego więźnia. Co oczywiste poprosił mnie o dopłata w uwolnieniu z kajdan. To a do głowy przyszła mi własna sprawę: „Co się stanie, jeśli zamiast uwolnić, spętam gagatka i odstawię do najszybszego szeryfa? To niewątpliwie nie zadziała, to to normalny random….” Spętałem, odstawiłem również przekonałem się, iż nie doceniłem Rockstara. Szeryf był równie zdziwiony jak ja, jednak dużo się ucieszył, wypłacił symboliczną nagrodę oraz wydawał wrzucić delikwenta do ciupy. Ten ci zaś, najwyraźniej doceniając moje starania, odwołał się w mało słowach do powstawania mojej rodziny. Ciekawi mnie, ile takich smaczków zazwyczaj nie udało mi się odkryć?

Red Dead Redemption 2 wszystkie jest poza tym wszelkich różnych metod działalności oraz minigier. Mamy tu również częste z poprzedniej części gry karciane i w pięć palców, czy tropienie poszukiwanych listami gończymi, musimy regularnie zaopatrywać nasz układ w żywność, myśleć o jego rozbudowę oraz potrzeby członków gangu, możemy relaksować się polowaniami (178 gatunków zwierząt) i uważaniem ryb (nie ma strachu, Arthur potrafi pływać!), podejmować samodzielne próby obrobienia banków, lub po prostu łupić podróżnych, albo zabawić się w Grand Theft Coach.

Oczywiście niejeden raz przyjdzie nam sięgnąć do kabury, czy olstrów i przeznaczyć broń. Walka jest integralną stroną tej muzyki natomiast w treści nie będzie jak zaskakującym dla amatorów gier Rockstara. Mamy tu bardzo odpowiednie mechanizmy, od celowania, przez zmianę broni i amunicji, na systemie osłon skończywszy. Obsługa kilku kół wyboru na wstępie może nieprzyzwyczajonym sprawić nieco kłopotu, lecz istnieje na końcu intuicyjna, aby chociażby w ogniu największej walki poradzić sobie z zarządzaniem ekwipunkiem. Samo strzelanie stanowi wyjątkowo intuicyjne niezależnie z tego, czy walczymy schowani za beczkami, czy galopując na złamanie karku. Większość z siedemdziesięciu broni (w aktualnym dużo unikatów) odblokujemy fabularnie, nie powinien więc stresować się kłódeczkami na katalogach w sklepie, czy ciułaniem każdego grosza. Z jakiejś strony fajnie, z nowej wybór zwykłych stoi i nierówności w ich relacjach są na tyle niewiele popularne, że część gry odda się bez problemu przejść mając z ulepszonych u rusznikarza podstawowych giwer. Tak naprawdę o przydatności danej broni decydują głównie pojemność magazynka i dostępność modyfikacji oraz odpowiednich typów pocisków.

Pochwalić muszę przecież znacznie poprawioną walkę wręcz. Przynajmniej kilkanaście razy wdamy się w walki, nie zawsze same będziemy chcieli od razu zabijać. Nie istnieje owo chyba WWE, jednak w obrębie (i łączy się to ponad do GTA) walka nabrała rumieńców. Jednak do dyspozycji mamy tylko cios, dom również mało akcji kontekstowych (np. duszenie), to całość przestała przypominać taniec dwóch zepsutych robotów, a pokonanie co możniejszych wrogów nie jest już opartą zwłaszcza na szczęściu męczarnią, a zaczyna nawet sprawiać przyjemność.

Kolejny, niezmiernie ważny element zabawy, to znane konie. W RDR 2 Rockstar pokazał, jak winno się implementować tego modelu rozwiązania. Do dyspozycji otrzymujemy prawie dwadzieścia gatunków koni, znacznie różniących się sylwetkami (i wyglądem), masę siodeł, strzemion, czy całkiem bogate opcje zmiany wyglądu. Nie zatem istnieje niemniej najważniejsze. Po pierwsze bowiem urzekła mnie konieczność budowania styczności z znajomym środkiem transportu. Jak powszechnie wiadomo koń głaskany, czesany również często jedzony jest prawie awanturujący się, szybszy, zdrowszy również bardziej posłuszny. Czynimy to wciąż, zajmujemy się, gdy poczciwe konisko wyciągnie nas następny raz z tarapatów i klniemy swoją nieporadność, gdy przypadkiem zrobimy biedactwu krzywdę. Do indywidualnej pierwszej szkapiny o wdzięcznym imieniu Tragedia przywiązałem się do tego etapu, że z wielkim bólem wynosił ją do stajni, aby przesiąść się na dodatek szybszego. Drugą sprawą, którą pokochałem w RDR 2, było odrzucenie z magicznego respawnu konika. Gdyby go gdzieś zostawimy oraz wyjdziemy poza obszar jego słuchu, możemy zapomnieć o tym, że przebiegnie przez pół mapy. Z czasem uda nam się wybudować w układzie udogodnienie, które sprowadzi go do bieżącego miejsca, choć na startu warto pamiętać, gdzie naszego partnera zostawiamy. A tutaj ciekawostka. O ile nikt nie zajął się nigdy Tragedią, to dziesięciokrotnie droższego sprintera czystej krwi angielskiej próbowano mi ukraść już kilkukrotnie. Nie wiem, albo toż wypadek okoliczności (niewłaściwy NPC w złym miejscu), czy jednak bohaterowie niezależni „rozpoznają” drogiego konia oraz tylko potem podejmują próby jego przyjęcia. Chciałbym myśleć w to inne. I nic, ale to nigdy żeby mnie wtedy nie zdziwiło.

Lista rzeczy, jakie ważna w Red Dead Redemption robić, smaczków na jakie trafiłem oraz ciekawych mechanik istnieje rzeczywiście duża, że samo ich nazwanie byłoby dwa razy większe niż ta zaś tak dużych rozmiarów recenzja. Dorzucę a również tylko kilka rzeczy, które żyć prawdopodobnie skończą bogactwo RDR 2. Ot, choćby dobór ubioru w relacje od temperatury. Bieganie w jednej koszuli po śniegu to pewna śmierć z względu wychłodzenia organizmu, z kolumny na południu ugotujemy się żywcem w traperskich futrach. Wożenie upolowanej rogacizny ma nadzieję przyciągnąć okoliczne drapieżniki, a pierzchające zwierzęta oraz odrywające się lotu ptaki informują nas o obecności wszystkich bądź dużych zwierząt. Wkurzają was losowe zasadzki? Obserwujcie przyrodę. Tak a zdobywa z najpiękniejszych scen pijaństwa w relacji gier. Ślady pazurów po grze z pumą. Błoto na osoby. Krew ociekająca z oskórowanego jelenia na koński zad. Historia pewnego mordercy. Rosnąca twarz oraz włosy. Oraz dużo, wiele innych. Tę grę buduje tak wielka liczba drobnych z pozoru elementów, że od indywidualnych prób przypomnienia sobie wszystkiego można otrzymać silnego bólu głowy.

Co dobre, z technologicznego punktu widzenia, RDR 2 nie powaliło mnie na kolana. Trudno cokolwiek zarzucić niemal perfekcyjnym animacjom (jak też koniki się ruszają!), czy mimice twarzy, jednak żeby taki Wiedźmin wyglądał moim zdaniem zdecydowanie lepiej. Domyślam się, że musiano pójść na moc kompromisów w ról jakości tekstur, czy szczegółowości mniej ważnych modeli, a dużo szybko przebywamy na ostatnie skupiać uwagę. Światło, zmienne warunki pogodowe, czy surowe piękno krajobrazów sprawiają, że działa może wyglądać niekiedy olśniewająco. Absolutnie genialnym programem istniałoby ponad dodanie kamery filmowej, którą możemy aktywować w dowolnym momencie. Jest droga podczas dość licznych scen jeżdżono-gadanych, podczas których swój koń podążą w planie za innymi, a my śledzimy pracę z zlokalizowanych w różnych punktach sceny kamer, jednocześnie wciąż zachowując kontrolę nad postacią. Nudne dojeżdżanie na misje nabrało teraz zupełnie innego stylu również jestem szansę, że pomysł szerzej rozejdzie się po branży. Na PS4 Pro grze dawały się spadki liczby wyświetlanych klatek, jednak przez większość czasu konkurencja była zadowlająco płynna. Darmowe Gry http://pobierzgrepc.com/

Wykorzystuje do recenzji trafiła obecnie w grup spolonizowanej. Tak mamy tu do wykonywania z lokalizacją kinową, co moim przekonaniem jest miłym praktycznym rozwiązaniem. Chociaż nie mogę sobie wyobrazić tutaj polskiego dubbingu, zabiłby cały smak wsłuchiwania się w dziesiątki akcentów, które na pełni z własnymi czynnikami budują wizerunek poszczególnych postaci. Gra aktorska idzie na naprawdę najwyższym szczeblu, a tłumaczenie zabezpieczyło się poważniejszych, czy głupich błędów. I kopnijcie mnie bardzo w zad, gdy się mylę, ale odniosłem wrażenie, że ani razu nie słyszałem bohaterów niezależnych granych przez ostatnią tąż osobę. Nie znam, czy Rockstar zatrudnił kilka setek aktorów, ale właściwie stanowię w goszczenie w to uwierzyć. Muzyka zmienia się dynamicznie w relacji z miejsca, akcji, lub nawet pojedynczego epizodu oraz ma piękne tło dla własnych przygód. Pewno nie muszę wspominać o tym, że odgłosy otaczającego nas świata, więc po prostu czysta perfekcja. Usłyszycie dalekie wycie wilków w śnieżnym lesie, czy rozdzierający nagle ciszę oraz mrożący krew w żyłach wrzask dzikiego kota, to zrozumiecie o czym mówię.

Wersja, którą zapewnił nam Rockstar do recenzji nie zachowała się pewnych błędów, a nie ma celu porównywać ich pierwszej również muszy nie właśnie do ważnego Red Dead Redemption (jakie przechodziło z błędami poważny problem), ale większości walk z otwartym światem. Znikoma ich ilość była dla mnie tak naprawdę jednym z najzdrowszych zaskoczeń, wiele zabaw nie osiąga właśnie takiego stanu nawet po kolei łatek. Z ważniejszych baboli trafiłem właśnie na trzy: raz zniknęła mi giwera, co liczyło miejsce tuż po zajęciu z kimś, który w przyszłym… dał nam taką samą. Raz udało mi się wjechać opancerzonym dyliżansem zaprzężonym w cztery konie na niemal pionową ścianę, gdzie biedne koniki oczywiście weszły na pozytywne. Dobrze, że checkpoint pracy był właściwie blisko… Raz zniknął oraz z obozu jeden z bohaterów niezależnych kluczowych dla dalszego postępu fabuły. Na wesele po wczytaniu ostatniego zapisu powrócił w sławy i pozycji na proste miejsce. Pomniejsze błędy, takie jak samoczynna zmiana „skórki” siodła, czy kapelusz lewitujący nad wysokim w podłodze dojściem do piwnicy to elementy, jakie stanowię okazję zostaną wyeliminowane już w dniu premiery. Biorąc pod uwagę cecha tej przedpremierowej wersji i reklamę łatki w dniu debiutu zabawy na targu, możemy że z optymizmem wyglądać w perspektywę.

Rockstar po raz drugi pokazał, że jest cechą samą w sobie. Również iż jest nadzieję zrobić grę, która pod wieloma względami nie wpisuje się we nowoczesny, mocny oraz dostępny do poznania, fast-foodowy sposób konsumowania popkultury. Opowieść układa się przed naszymi oczami, czasami przyspieszając, jednakże nie epatując bombastycznym efekciarstwem, daje pora na łatwe chłonięcie i podziwianie otaczającego nas świata, powoli, ale konsekwentnie wciągając niczym luizjańskie bagno. Red Dead Redemption 2 w rzadko spotykany sposób interesuje nas w rozgrywkę, a dzięki nieludzkiej wręcz perfekcji i ogromnej miodności nie pozwala odejść od konsoli, choćby nasz organizm krzyczał, sprzeciwiał się i wnosił o litość. Tu praktycznie wszystko istnieje na swoim mieszkaniu oraz gdyby nie wspomniane wcześniej zupełnie zbędne zapychacze, stanowiła więc postępuje w domowej klasie idealna. A wtedy mocna przecież wybaczyć. Czy wybaczę? Pewnie tak, bo nawet najbardziej trudny drań nosi w sobie choć trochę ludzkich uczuć. A zły nie przybył z Kansas, tylko siedzi w momentach.

Ocena użytkowników: 9/10

Wymagania sprzętowe Red Dead Redemption II

Minimalne: Intel Core i5-2500K 3.3 GHz / AMD FX-6300 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 770 / 3 GB Radeon R9 280 lub lepsza 150 GB HDD Windows 7 SP1 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i7-4770K 3.5 GHz / AMD Ryzen 5 1500X 3.5 GHz 12 GB RAM karta grafiki 6 GB GeForce GTX 1060 / 4 GB Radeon RX 480 lub lepsza 150 GB HDD Windows 10 64-bit

opis gry ac valhalla

Assassin's Creed: Valhalla to ciekawy, choć nie tak rzadki przypadek gry, do jakiej sugerujemy się z okresem. Pozornie niezmieniona zasada w prologu nie oddziałuje na korzyść Valhalli, a w obrotu przygody postrzegamy jak dużo dobrych zmian wprowadzono a własna ocena ulega powolnej zmianie.

Tym zupełnie zdobywamy się w część Eivor (płeć wybieramy sami) – wikinga, który u boku swojego brata zastępczego opuszcza mroźną Północ, by osiedlić się na angielskiej ziemi, gdzie teren jest wydajniejszy, a innowiercy posiadają duże skarby do ograbienia. Zarys fabularny to osiągnięcie marzeń każdego entuzjasty serialu „Wikingowie”, ale o dziwo autorowi nie sięgają po tanie sentymentalne sztuczki również utrzymują, by historia Eivor była jedyna.

Celowo nie opowiadamy zbyt dużo o samym bohaterze lub bohaterce, ponieważ w zderzeniu z Bayekiem i Aleksiosem lub Kassandrą, tu przechodzimy do rezygnowania z formą, która niezależnie od wybranej płci jest kluczowa, naturalna i przedstawia swój styl. Niestety stanowili na ostatnie gotowi, lecz ten czynnik bardzo dobrze nas zaskoczył. Eivor ma charakter.

Tematyka Bractwa Asasynów i wątki to jednocześnie są obecne, lecz zdecydowanie nie przeszkadzają zaś nie męczą się z przeszłością osady wikingów, próbującej znaleźć własne stanowisko również wspierać w relacjach z znajomymi. Layla Hassan wraca i ostatkiem sił przeczesuje przeszłość, by naprawić jeszcze toż niezwykle niestabilną współcześnie planetę. Zagrożenie jest mądre i czujemy, iż jest wtedy zwieńczenie narracji kontynuowanej od Origins.

Wróćmy ale do nordyckiego asasyna, którym w trakcie gry wywieramy jeszcze toż potężniejszy wpływ na nowoczesnym miejsce. Bohater wraz z garstką osadników zajmuje opuszczoną wioskę również otwiera jej rozbudowę. Z wzrostem fabularnym widzimy, jak z pola namiotowego rośnie miasteczko pełne bycia.

Pracuje na jakimkolwiek kroku zachęca również płaci za chęć eksploracji licznymi skarbami w osoby zasobów oraz różnego ekwipunku, jednak tenże wątek ważny jest na końcu duży i bogaty, że wystarczy się jego nosić, by dobrze oraz tak odkryć większość tego, co oferuje nam Anglia. To podstawowy atut dla pań, które lubią gry w szerokim świecie, lecz przytłacza ich za wielka kwota znaczników na karcie.

Eivor w miejscowości decyduje na indywidualnej mapie strategicznej, jaki świat odwiedzić, aby nawiązać kontakt z przewodnikami i zadbać o odpowiednią formę zagraniczną. Każdy czas to kilkugodzinny oryginalny wątek fabularny z innymi bohaterami i sztukami do zdobycia.

Raz pomagamy odbić wikińską osadę, którą podstępem przejęli Anglosasi, kolejnym razem pomagamy młodemu królowi pod jedną banderą zjednać lud napływowy oraz autochtonów. Kiedy indziej zaś bronimy sąsiadów przed innymi wikingami, którym dopiero farba oraz pieczenie wiosek w górach. Obraz duńskich wojowników jest ciekawy i oryginalny. Zdecydowanie nie można powiedzieć, że twórcy chcieli pokazać wikingów tylko jako najeźdźców, ale też jako bogaty kulturowo naród, który też może zaoferować coś od siebie chrześcijańskim gospodarzom.

Nie pełne przedmioty są ciekawe, co czuć po misjach pobocznych, które raz zachwycają siłą i niepowtarzalnym w walce nastrojem, a raz śmieszą czystością i przewidywalnością. Jest nierówno, natomiast na wesele dodatkowe tematy nie zabierają więcej czasu, to łatwo to zignorować.

Assassin's Creed zawsze cechowało się kilkoma istotnymi elementami: osadzeniem w możliwościom przedmiocie historycznym również wzięciu kierunku fabularnego oraz walką. To modne w efekcie jest zachwycające również wychodzi od zwykłej formuły serii, dryfując bliżej wiedźmińskiej wolności w prowadzeniu pojedynków, wzbogacając koncepcję o duży arsenał również kombinacje umiejętności.

Eivor to demon na terytorium bitwy, który odcina kończyny przeciwnikom, stosuje brutalne parowania oraz dobija ogłuszonych wrogów tak, że rozumiemy jak odpada im osoba. Nigdy wcześniej nie było oczywiście wiele rozczłonkowywania w kolejności i z przodu stanowi to aż za groteskowe, a z czasem przygotowujemy się – średniowiecze nie należało do małych czasów dla wojowników.

Płynność akcje istnieje pełniejsza niż w Odyssey – nasza skóra łączy ciosy w atrakcyjne kombinacje, kontry nie wyglądają jak oderwane z wszystkiego innego animacje, a przeciwnicy nie wyglądają na „naszą kolej”, tylko niejednokrotnie nas atakują równocześnie, by jak najszybciej powalić oraz wyeliminować. Eivor nie leczy się samoistnie, ale musi coś zjeść, więc mamy ograniczone drogi w trakcie potyczek również niejednokrotnie jesteśmy na stronie przetrwania oraz śmierci. Brutalne, ale również zajmujące.

Fani drzewek sztuce oraz eksperymentowania z orężem będą szczęśliwi. Jak tylko chcemy, możemy zaopatrzyć się nawet w dwie tarcze albo biegać w dwoma dwuręcznymi toporami. Jedyne ograniczenia są połączone z odblokowywaniem umiejętności, pozwalających na korzystanie tak radykalnych zestawów oręża, jednak zatem nie stanowi żadnego problemu, ponieważ w każdej chwili możemy resetować rozkład wiedze również sprawdzić rozwinąć bohatera w zupełnie innym kierunku. Różnica między niewidocznym zabójcą a głośnym, podpalającym wrogów wojem jest zła oraz odświeża grę niejednokrotnie, jak myślimy, że widzieliśmy już wszystko również szybko obieramy zupełnie nową możliwość prowadzenia kampanii.

Wolność w grze zabiera się także na wolność eksploracji i działania prac. Gra bardzo rzadko narzuca metody wykonywania ćwiczeń. Nic nie leży na przeszkodzie, aby miłośnicy serii czerpali z obracania się po obozie wroga w kapturze, umieszczając się przed wzrokiem strażników, dzięki zlewaniu z tłumem, ale i nic nie stoi nas przed frontalnym atakiem z drakkarem, pełnym dobranej własnoręcznie ekipy wikingów, którzy na dźwięk rogu bitewnego rozpoczynają inwazję, podpalanie strzech i ogólnie pojęty szaber. Ta wolność sprawia, że nawet dla człowieka, kto zna Assassin's Creed od ważnej połów po wielu godzinach wciąż będzie zatem wykonywa młoda oraz ciepła.

Nie wspomnieliśmy o żadnych aktywnościach, pełniących funkcję mini-gier, oraz tych też jest niemało. Łowimy ryby, stawiamy wieże z kamieni, postępujemy w kości, a nawet prowadzimy tradycyjne pojedynki na rymowane obelgi, co jeszcze zwiększa charyzmę bohatera. To te odblokowuje niejednokrotnie nowe serie dialogowe, czyli jak na mini-grę, to nagroda jest dość istotna dla reszty rozgrywki.

Ogromnym atutem, i zarazem minusem recenzowanego tytułu jest oprawa wizualna. Valhalla jest atrakcyjna – to pewne z najdroższych krajobrazów, jakie przychodzi nam odkryć na konsolach mijającej generacji (testowaliśmy m.in. na PS4). Niestety, istnieje wówczas te minus, gdyż tytuł wyciska ostatnie soki z odchodzących konsol i w trakcie pracy nad recenzją spotkaliśmy się z częstym zamykaniem się gry przez błędy wywołane przegrzewaniem się konsoli lub te innymi błędami wywołanymi wymuszeniem szybkiego wczytania innego elementu gry.

Błędów technicznych Valhalla posiada dużo mocno, o czym pokazywali w różnej wiadomości. Przykładowo, możliwość „szybka podróż” jest czasami tak długo, również na dodatek w akompaniamencie głośnej pracy konsoli, że czasami żałujemy, iż po nisku nie pojechaliśmy do wskazanego mieszkania na koniu stanów nie popłynęliśmy tam automatycznie prowadzoną łodzią. Żadna inna chodzi w najwyższym momencie nie była oczywiście źle zoptymalizowana, a naprawianie błędów – na wszelkich platformach – zapewne zajmie Ubisoftowi sporo czasu.

Assassin's Creed: Valhalla to wbrew wszystko tytuł ogromny, a jednocześnie nie oszałamiający liczbą aktywności i niepotrzebnych znajdziek. Atutem, oprócz wikińskiego klimatu, są ciekawe poprowadzone wątki fabularne, i chęć rozbudowy osady motywuje do eksploracji świata. Cóż, zaskakujące, ale Valhalla to znakomita zabawa, jedna z najpopularniejszych odsłon serii, z przyjemną grą i pięknym światem. Warto, aczkolwiek ze świadomością licznych błędów technicznych na premierę. https://pobierzgrepc.com/

Ocena użytkowników: 8/10

Wymagania sprzętowe Assassin's Creed: Legion

Minimalne: Intel Core i5-4460 3.2 GHz / AMD Ryzen 3 1200 3.1 GHz 8 GB RAM karta grafiki 4 GB GeForce GTX 960 / Radeon R9 380 lub lepsza 50 GB HDD Windows 10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i7-4790 3.6 GHz / AMD Ryzen 5 1600 3.2 GHz 8 GB RAM karta grafiki 6 GB GeForce GTX 1060 / 8 GB Radeon RX 570 lub lepsza 50 GB SSD Windows 10 64-bit

Ultra: (4K / 30 fps) Intel Core i7-9700K 3.6 GHz / AMD Ryzen 7 3700X 3.6 Ghz 16 GB RAM karta grafiki 8 GB GeForce RTX 2080 / Radeon RX 5700 XT lub lepsza 50 GB SSD Windows 10 64-bit

cyberpunk 2077 darmowa gra

Samo stanowi podstawowe – Cyberpunk 2077 zapisze się na stronach historii gier wideo. Nie właśnie przez bardzo atrakcyjny marketing tego tytułu i szeroką wręcz skalę całej produkcji, ale i przez kontrowersje, jakie brzmi ta sprawiła podczas premiery. I, choć wydawać aby się mogło, że nie stanowi dla nich znaczenia w recenzji, to zawsze zdecydował poświęcić temu pytaniu drobny element w tym tekście – bo moim zdaniem bez wspomnienia o tej ważnej kwestii, nie da się rzeczowo ocenić Cyberpunka. Ale po kolei.

Tak się składa, że recenzja Cyberpunk 2077, którą tak czytacie, jest moim 500 artykułem na łamach Tabletowo. Nie dotykam do takich ilości zbytnio uwagi, a można chyba powiedzieć, że stanowi ostatnie gwoli mnie poniekąd taki osobisty egzamin. Bo Cyberpunk faktycznie stanowi jakąś z największych gier do zrecenzowania, z jakimi przechodził do tej chwile styczność – o ile nawet nie najtrudniejszą.

Ocena tak bujnego również zwiększonego na dowolnym kroku tytułu jest niezwykle trudnym zadaniem, bo o najróżniejszym dziele Redów mógłbym tworzyć i rozmawiać godzinami. Patrząc na rozmach Cyberpunk 2077 trudno nie odnieść wrażenia, iż to aktualnie nie ale jedna gra, to trochę dużo – to wręcz pytanie i święto dla graczy, jakkolwiek górnolotnie by więc nie zabrzmiało.

Fabuła

Daje mi się, że to może za ten aspekt gry, fani trzymali najmocniej kciuki przed premierą. Dobrze więc, że CD Projekt Red „dowiózł” bardzo solidny, aczkolwiek krótszy, kawał świetnej fabuły. Krótszy właśnie w porównaniu do Wiedźmina 3, co uważam za plus – mnie główny materiał w Ogromnym Gonie nieco wymęczył, cieszy mnie więc indywidualne rozwiązanie w Cyberpunk 2077.

Gdyż może oraz ważna akcja jest bliższa, tylko za to drugich zadań jest tutaj tak dużo, co moim zdaniem świetnie się uzupełnia. O „side questach” za chwilę, wróćmy jeszcze na czynnik do ważnego dania gry. W Cyberpunk 2077 dodajemy się w V – w nowego najemnika, który wraz ze swoim partnerem Jackiem, miesza się w międzykorporacyjną intrygę, z jakiej konsekwencjami muszą się teraz mieć.

To absolutne spłycenie całej fabuły, wiem, natomiast nie chcę wydawać zbyt wiele, tymże wyjątkowo, że zwiastuny gry psują zaskakująco duży fragment historii. Bardzo podoba mi się pomysł na wplątanie Johnego Silverhanda w pełną fabułę, nie istnieje owo może jakoś szczególnie ciekawy pomysł, ale sprawdza się on znacznie fajnie i poczuć chemię pomiędzy tymi dwoma bohaterami. pobierzgrepc.com/

Fabuła pozwala nam dobrą dowolność w jej produkowaniu i tak mamy całkiem wielki zysk na scenę, jednak często jesteśmy do wyboru tylko dwie albo trzy kwestie dialogowe. Ogółem, trudno się w pierwszym wątku nudzić również przesuwa się go z zamiłowaniem z samego powodu do samego końca – choć gra musi się lekko „rozpędzić”, początek jest lekko niemrawy, ale nadal interesujący.

Podoba mi się konstrukcja całej fabuły, jest tu zaskakująco mało walki i bardzo dialogów – jednak że stanowić wówczas również kwestia mojej sylwetek także tegoż, niczym ją rozwinąłem. Nie odda się ukryć, że dla dużo kobiet, wykonywa ta zapewne ujawniać się „przegadana”, dla mnie toż zawsze wielki atut – to w końcu RPG, i nie pierwszoosobowa strzelanka na szynach. Ciekawie zbudowane są i zadania poboczne, wiele z nich „porusza się” przez długie godziny, bo gdy zakończymy jednego questa, to ostatni pewnie za parę godzin znów się pojawić i wyewoluować w drugą (aczkolwiek powiązaną z wcześniejszymi wyborami) historię.

Za przykład mogę podać bardzo fajnie napisane zadanie, w którym bohaterem jest nasz tworzący w policji sąsiad, który działa traumę po śmierci swojego najmocniejszego przyjaciela. Do misji podchodzić musimy kilkukrotnie na powierzchni kilku godzin. Idzie wtedy prawdopodobnie nudnie, a stanowi obecne znacznie oryginalne a ja z automatu prowadził ten przedmiot co pewien czas, gdy tylko miał obok stania tego sąsiada.

Trudno choć nie odnieść wrażenia, iż nie wszystko się tu udało. Prolog zakończony jest – w mojej opinii – bardzo podejrzanym filmikiem, jaki nie za dużo odpowiada do narracji całej zabawy oraz który nieco upraszcza początek przygody. Niektórym zadaniom pobocznym brakuje również głębi, wydaje mi się, że Wiedźmin 3 pod tym względem składał się nieco lepiej, oferując ciekawą historię w nawet najprostszych zadaniach.

Jestem te ogólne zastrzeżenie co do fabuły – ta niezbyt dobrze wykorzystała potencjał uniwersum. Historia jest dobra napisana i stworzona, przecież w tak niepowtarzalnym i własnym świecie, który wykreował Mike Pondsmith, ważna było się pokusić o daleko również poruszyć nieco dużo… dobre problemy? Równie dokładnie tąż tąż historię ważna byłoby zbudować w bardzo podobny forma w całkiem innym uniwersum i stylistyce, jednak pewnie toż stałe czepialstwo z mojej właściwości.

Czego jednak aby nie mówić, fabuła w Cyberpunk 2077 toż niezwykle zaawansowany, natomiast nie najmocniejszy, punkt całej gry. Który w powiązaniu ze świetnie wykreowanym światem, stawia najnowsze dzieło Redów bardzo daleko w rankingu najlepszych muzyk fabularnych w czasach Cyberpunka – no właśnie, Night City.

Silne oraz popularne strony Night City

Pomostem łączącym fabułę oraz grę Cyberpunk 2077 jest świat gry, który pierwotnie został powołany w 1988 roku przez wspomnianego już Mike’a Pondsmitha. I, cóż, podobnie, jak w przypadku wiedźmińskiej trylogii, tak natomiast w Cyberpunku, świat przedstawiony stanowi jedną z najdłuższych wad gry. Night City jest po prostu piękne a z strony wizualno-projektowej nie jestem temu miastu kompletnie nic do zarzucenia.

Miasto jest wspaniałe, że także nie najtrudniejsze w spraw gier komputerowych, a ja nad ilością przekładam jakość – i tu Night City błyszczy. Plus wtedy rzeczywiście! Czuć ten futuryzm, na wszystkim etapu spotkać możemy kolorowe LED-y, reklamy, monitory lub inne światła. Każda z dzielnic jest tu nasz naturalny gust również przeżywać tę różnorodność i wytrwałą pracę twórców.

Do wysokiej ilości domów możemy dojść również poszperać w ośrodku, i miłym zaczęciem jest wielopiętrowość wielu lokacji. W części grach raczej kieruje się na „horyzontalność”, zaś nie „wertykalność” świata, więc mapa Cyberpunk 2077 pozytywnie zaskakuje pod tymże względem również stanowi powiewem nowości w dziedziny.

Znacznie gorzej wypada tu już „funkcjonalność” Night City. Gdy w takim GTA V, GTA IV, i nawet GTA San Andreas sama jazda po wirtualnym świecie dawała mi masę frajdy, tak w Cyberpunku nie za bardzo miałem co wydawać. Tak, mamy tutaj dużo zadań pobocznych, ale brakuje wszelkich innych dodatkowych aktywności. Zabrzmi to może głupio, tylko w walce znajdziemy masę przeróżnych sklepików czy barów, do wielkiej grupy spośród nich możemy wejść, a przy takiej budce z hot dogami już sobie życia nie zamówimy.

Niby to jedynie szczegół, tylko za wszystkim razem, gdy szedł do każdego dobrego z zewnątrz środowiska a nie miałem w nim żadnej opcji interakcji z otoczeniem, czułem pewien zawód. W takim Watch Dogs Legion była masa opcjonalnych zapychaczy (nie zawsze wysokiej klas), jak choćby odbijanie piłki w organizacji prostego QTE, ale przecież coś tam było oraz czuło przez ostatnie, że osiedle jest energiczne również doskonałe atrakcji.

Nawet, gdy zaczyna nas w Cyberpunk 2077 ścigać policja, po popełnieniu jakiegoś przestępstwa, zatem nie przeprowadza się tu szczególnie ciekawie – uciec od pościgu jest niezmiernie łatwo, a policja zdecydowanie nie zna nas zaskoczyć. Ubogi ruch uliczny też psuje nieco iluzję żywego miasta, bo tu CD Projekt Red poszło bardzo na łatwiznę i nie dość, że na trasach znajdziemy znacznie niewiele pojazdów, to ponad kierowcy utrzymują się tak idiotycznie, że miejscami nawet Vice City z 2002 roku przygotowuje się bardziej zaawansowane pod tymże względem.

Rozgrywka

Tego segmentu produkcji ciekaw byłem przed premierą gry najbardziej, ponieważ trudno było wywnioskować na platformie poprzednich gier CD Projekt RED, jak dokładnie będzie robić rozgrywka w Cyberpunk 2077. Kiedy się okazuje, jesteśmy tu do tworzenia ze prawdziwym odejściem od formuły Wiedźmina 3, co raczej nie powinno dziwić, widząc na całkiem nową stylistkę.

Nieco podobieństw do Polskiego Gonu jednak tutaj jest, lecz nie jest co ukrywać, że Cyberpunk 2077 jest pozą dużo bardziej trudną również nic bardziej szeroką w porównaniu do Wiedźmina 3. Może więc już na jednym czasie bycia strony, bo… takie w ogóle występuje, w Wiedźminie 3 przyłączyć się mogliśmy tylko w Geralta, i w Cyberpunku do wyboru jesteśmy na jednym początku trzy różne przeszłości naszego protagonisty oraz dużo szczegółowy edytor wyglądu.

Nasza przeszłość działa na niektóre kwestie dialogowe a jedyny początek, natomiast w żadnym rzędzie nie ogranicza w toku postaci – ten możemy prowadzić dowolnie według indywidualnych preferencji, jakie możemy zawierać przeróżne (rozwój naszego bohatera kupi na wielką dowolność – za to zdrowy atut dla Cyberpunk 2077).

Możemy skoncentrować się tu na strzelaniu, zarówno z stoi krótkiej, jak oraz długiej. W atrakcję wchodzi również walka wręcz czy na krótkim kontakcie przy pomocy katany czy pałki teleskopowej. Gdy naszym powołaniem jest zostanie „hakerem” – wtedy również nic nie występuje na ścianie. Tak samo możemy naszą strona rozwijać w stylu skradania się oraz uważania konfliktów. Możemy te… skoncentrować się na wszystkim i prowadzić naszymi zdolnościami wedle własnego uznania.

Jeśli Wam mało, toż do puli naszych siły oraz statystyk dochodzą również wszczepy, które znają w sugestywni sposób zmienić naszą skórę. Jeszcze kilkoro? Oczywiście to doliczcie do ostatniego jeszcze rozbudowany crafting, ulepszanie stoi i ciuchów czy możliwość kończenia konfliktów nie przy pomocy siły i dialogu.

Całość robi wrażenie oraz nakłania do ponownego przejścia oraz doświadczenia innych rodzajów na grę.

Do ponownego przejścia muzyki nie pociąga za to przykład jazdy samochodem oraz motorem. W szczególności sterowanie dwuśladem to istny kabaret, bo zapanowanie nad maszyną graniczy z wyjątkiem oraz pełną jazdę najchętniej żeby w walce pominął – sterowanie samochodami jest po chłopsku tak drewniane, że wręcz zatęskniłem za pierwszym Watch Dogs – serio.

Oraz twórcy na że starzy owego specjalni, bowiem w misjach często obracamy się samochodami, a raczej w istocie pasażera. I wcale, bo w Cyberpunk 2077 znacznie ciekawiej zwiedza się świat z perspektywy przechodnia. Poza pojazdami nasza perspektywa poprawia się na pierwszoosobową (no, chyba, że na taką zdecydujemy się i w samochodach – gdy tak, to współczuję) również niedługo było z obecną decyzją kontrowersji przed premierą.

Moim zdaniem pierwszoosobowa perspektywa zbiera się w Cyberpunku świetnie, tak samo, jak typ strzelania (luźno inspirowany serią Borderlands), skradania czy hakowania, jednak ten nowy mógł stać coś bardziej zaawansowany. W sztuce znajdziemy również masę innych mechanik, lecz nie rób wszystkiego wymienić, a nawet nie będę używał. Tymże wyjątkowo, że bardzo dobrze jest samemu zaskoczyć się wielkością oraz skomplikowaniem Cyberpunk 2077.

Nie istnieję dopiero przekonany co do pierwszoosobowych „cutscenek”, wolałbym raczej tradycyjne rozwiązanie. Wiem, iż taka pozycja z oczu postaci sprzyja immersji gry, ale ja oraz właśnie chcę rozwiązanie znane nawet z Wiedźmina 3. Tymże znacznie, że prowadzenie nie jest za przemyślane – ten jedyny przycisk odpowiada również za kucanie postaci, kiedy i przewinięcie dialogu, przez co chwila razy sprawiłoby mi się niechcący pominąć parę kwestii.

Najgorzej wypada samo wykonanie gry, bo co z ostatniego, że czuje się tu oraz działa całkiem przyjemnie, jeśli dosłownie na każdym etapu oczekują na nas błędy. Oraz toż kluczowe, bo niejednokrotnie musiałem wczytywać ten stan zapisu, bo ciągle coś uniemożliwiało mi dalszą grę. Błędy z kolizją obiektów są co chwilę, powodując, że strony potrafią przechodzić przez ściany. A raczej przelatywać, bo bardzo często sprawiało mi się być świadkiem lewitujących modeli postaci.

Strona techniczna Cyberpunk 2077 jest po nisku w tragicznym stanie, na czym – co może oczywiste – jest cała gra. A że, bo od strony rozgrywki mamy tu parę atrakcyjnych i nowatorskich rozwiązań, a wszystko „korzysta w łeb”, przez bugi. Do walki trafiło już chyba pięć aktualizacji i wprost mówiąc, nie zauważyłem jakiejś znaczącej poprawy – trzeba liczyć na dalsze patche.

Oprawa wizualna

To, jak Cyberpunk 2077 będzie u Was oczekiwać również tworzyć, zależy właśnie od platformy, na której będziecie pracować. Ja ogrywałem Cyberpunka na Xboksie Series S także z razu zaznaczam, że tytuł ten nie jest głównie przygotowany pod tę konsolę – gra tworzy w porządku, jaki mógłbym nazwać „rozszerzoną wsteczną kompatybilnością”.

Stanowi to chwila dużo tyle, że działa działa dużo daleko niż na zeszłej generacji, różnice to między innymi wyższa rozdzielczość filmu oraz niemało innymi bajerów graficznych. Jednak dedykowana nowej generacji konsol aktualizacja Cyberpunk 2077, poprawiająca w konkretnym stopniu grafikę w walce, pojawi się tylko w następnym roku – natomiast będzie ona zapewne w wszyscy darmowa.

Jednak nawet teraz Cyberpunk 2077 jest obowiązek się podobać. Technologicznie gra istnieje na szerokim poziomie, a również właśnie najbogatsze wrażenie robi tu strona artystyczna. Jestem tu na sprawie projekt budynków, duże w momenty modele kondycji również materiałów, bardzo różnorodną kolorystykę czy wszystek „przepych” – na ekranie znajdziemy naprawdę wiele obiektów.

Z każdego zakątka Night City wręcz toczą się na gracza jakieś detale, których trudno doszukiwać się w przeciwnych grach. Wszędobylskie śmieci, multimedialne reklamy, różnorodne sklepy czy graffiti tworzą wyjątkowy klimat tkwienia w metropolii. Bardzo ładnie i obniżają się poszczególne elementy otoczenia pod wpływem naszego ostrzału z broni, oraz całe dodatkowe efekty świetlne są niezłym uzupełnieniem całej reszty.

Do tego powstaje również fenomenalna gra świateł – na razie więcej uproszczona na konsolach następnej generacji, ale wersja PC ze prostym ray tracingiem daje możliwość, iż w przyszłości Cyberpunk 2077 na PlayStation 5 i Xbox Series X|S znacząco wypięknieje. A jeszcze przyśpieszy w sukcesu „S-ki”, ponieważ na razie na słabszym nextgenie Microsoftu grać możemy ale w 30 klatkach na minutę, bardzo trwałych co prawda, ale właściwie nie istnieje więc szczyt możliwości tej konsoli.

Przyczepić potrafię się właśnie do momentem złej jakości tekstur oraz jedynych animacji – te są niezłe, ale że bardzo zbugowane. Bardzo często coś tu nie grało, i zatem cechę skończyła się animować, „przesuwając się” w pozie T-pose, oraz to jakaś ręka wystaje zza ściany, natomiast zatem nagle jakiś bohater przestaje ruszać ustami. To jedyne jest szczególnie odczuwalne, wyglądając na ilość dialogów w Cyberpunku.

Audio

Gdy obecnie przy dialogach jesteśmy, to czas płynnie przejść do audio. Strona dźwiękowa trzyma równy poziom niezależnie od platformy, na której wykonujemy – tegoż potężna było się spodziewać. A stanowi obecne rząd nie tylko równy, a a niezwykle wysoki, także na podstawie dźwięków, muzyki, jak również dialogów. Rozpocznę od tego tego.

Sprawdziłem oczywiście zarówno polską, kiedy również angielską wersję językową także z zdumieniem stwierdzam, że… nasza wersja wiele dużo wpadła mi w ucho. Początkowo sądziłem, że to trudne – amerykańskie nowoczesne miasto aż odwołuje się o anglojęzyczny dubbing, ale w realizacji lepiej wypadła wersja polska, a przynajmniej mi bardziej przyszła do smaku.

Istnieje więc myśl tego, że Keanu Reeves jest tu beznadziejny – chociaż w mojej opinii, wyraźnie odstaje on z drugich aktorów głosowych. Bardzo lubię tegoż muzyka w filmach, lecz w Cyberpunk 2077 niestety średnio się odnalazł. Za to Michał Żebrowski jako Johny Silverhand… chapeau bas, świetna siła oraz pewnie najjaśniejsza gwiazda tej gry, jeżeli szuka o głosy.

Również Kamil Kula, Jacek Król oraz Marta Żmuda-Trzebiatowska odwalili tu kawał dobrej roboty. Niezależnie od tego, którą wersję językową wybierzecie, więc także tak winni być zadowoleni – zarówno polska, jak również angielska wersja dubbingu zbiera się bardzo dużo.

Pozostałe udźwiękowienie i trzyma poziom. Całe Night City jest spełnione grającymi reklamami, tłumami przechodniów, samochodami czy przeróżnymi innymi urządzeniami grającymi. Całość fantastycznie wprowadza w spokój żyjącej metropolii i Redzi odwalili tu ćwiczenie na piątkę z plusem. Choć a tak całe „show” skrada tu muzyka.

Liczba utworów, zarówno tych ważnych, jak oraz licencjonowanych, powoduje zawrót głowy. Pozytywny zawrót głowy, bo Redzi poszli tu nie jedynie na kwotę, ale dodatkowo na forma i różnorodność. Radio ma dużo stacji z wszelkimi gatunkami muzycznymi, a podczas walki przygrywa nam taka dynamiczna muzyka elektroniczna, że można nawet zapomnieć o pewnych błędach dostępnych na ekranie. Jednym słowem gra również wszystkie udźwiękowienie to sama z najczystszych zalet Cyberpunka.

Ocena użytkowników: 9/10

Wymagania sprzętowe Cyberpunk 2077

Minimalne: Intel Core i5-3570K 3.4 GHz / AMD FX-8310 3.4 GHz 8 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 780 / 4 GB Radeon RX 470 lub lepsza 70 GB HDD Windows 7/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i7-4790 3.6 GHz / AMD Ryzen 3 3200G 3.6 GHz 12 GB RAM karta grafiki 6 GB GeForce GTX 1060 / 8 GB Radeon RX 590 lub lepsza 70 GB SSD Windows 10 64-bit

Ultra: (4K / ray tracing) Intel Core i7-6700 3.4 GHz / AMD Ryzen 5 3600 3.6 GHz 16 GB RAM karta grafiki 10 GB GeForce RTX 3080 lub lepsza 70 GB SSD Windows 10 64-bit

the sims 4 najlepsza gra

Seria The Sims pozostanie fenomenem, zanim nie pojawi się jakiś bardziej realistyczny symulator życia, na razie więc praktycznie nie ma konkurencji… Oraz wtedy nigdy nie jest mocna sytuacja. The Sims 4, najnowsze dzieło Maxis, istnieje tegoż prawdziwym przykładem.

Kiedy The Sims 4 majaczyło jeszcze niewyraźnie na horyzoncie, jawiło się wszystkim miłośnikom serii jako nowy początek, który zdeklasuje wszystko co do ostatniej pory widzieliśmy w współczesnej grze. Nie chowa się co dziwić tym szansom, mamy bowiem czas rewolucyjnych przemian technologicznych, więc The Sims 3 ze bliską niezmienną formułą gry oraz starą grafiką ujawniało się idealnym kandydatem do wielkiej przeróbki. Twórcy jednak nadal preferują ewolucję, a zatem powolny proces doskonalenia serii. Natomiast nie stanowiło wtedy takie złe mimo wszystko, gdyby nie ten cały brak konkurencji. Działa on, że tempo zmian jest sporo niż ślimacze, a właściwie krytykowane dawkowanie zawartości gry, w The Sims 4 sięgnęło już absurdu… Czy zatem warto zawracać sobie głowę nową wersją serii? Oczywiście, że tak, bowiem gra nadal tworzy tymże jednym faktem, który będzie rósł w oczach również zatrzymywał się lepszy z wszystkim nowym dodatkiem… tyle że widząc na startową dawkę przyjemności zaserwowaną przez Maxis, prawdziwego, rzeczywiście grywalnego The Sims 4 możemy się spodziewać być potrafi tylko za rok czy dwa. darmowe gry crossplay

Bez żadnych wątpliwości można powiedzieć, że klucze do The Sims 4 zapewnią jeszcze większą część rozrywki. Przedstawiają one nam bowiem wielkie możliwości wchodzenia na świat simów. Jednocześnie choć wymagania gry The Sims 4 nie robią już obecnie na nikim wrażenia więc o je poznać przed podjęciem gry.

Simy lepsze technicznie

Zmiany, rzecz jasna, spotkały w The Sims 4 również wtedy dodające się w oczy, a niektóre wręcz spektakularne. Nie gra dokładnie o jedną rozgrywkę, bo zabawa w bycie a kontrolowanie simowej grupy istnieje tymże, co w edycji najbardziej dobre, a to żadnych zmian nie wymaga. Na tapetę poszło jednak wszystko inne. Uproszczono co tylko się dało, ograniczając ilość zakładek, rezygnując z suwaków, z poradą których dotąd projektując sima wykorzystywało się pożądaną wielkość poszczególnych elementów ciała, i minimalizując interfejs – na poczet większej intuicyjności obsługi gry. I trzeba przyznać, że obecne robi. Rzeczywiście sposób kształtowania ciała sima poprzez bezpośrednie wyciąganie czy spłaszczanie standardu w pewnych jego warsztatach stanowi nie tylko wygodniejszy, ale też powoduje większe swobód kreacji. Do ostatniego stanu, że bez problemu odda się stworzyć wirtualnego sobowtóra prawdziwej osoby. Przyczyniło się wprawdzie, aby oddało się formować twarz w kilka większym rozmiarze, ale twórcy boją się że w ostatniej rzeczy braku zahamowań graczy, którzy potrafili powodować zdeformowane karykatury, mało przypominające ludzi.

Tak, kreator simów jest dzisiaj narzędziem jeszcze dużo zaawansowanym oraz intuicyjnym w obsłudze. Jedynie wzrostu nie można tutaj określać, za to z wszystkich informacje do wyboru jesteśmy nowe rodzaje opinii oraz możliwość pracy nad każdą w ramach muskulatury, ilości tkanki tłuszczowej, a nawet wielkości poszczególnych mięśni. Możemy powiększyć biust, biodra, zwęzić talię czy zaokrąglić lub wyszczuplić łydki czy ramiona – taka skalę to rzeczywiście coś przyjemnego w świecie simów. Ciekawostką istnieje więcej kilka rodzajów chodów, jakimi można podkreślić osobowość postaci. Tę ostatnią rozrysowano w drzewko – na wstępie wybieramy aspirację oraz bierzemy darmową premiową cechę, która odpowiada z konkretną aspiracją, kolejne zalety wybieramy już ciż na dotychczasowych zasadach. Tylko więc zaś owszem byłyby ograniczone zmiany, gdyby nie owa spektakularna nowość The Sims 4, czyli emocje.

Emocjonalny maraton

W serii od tradycyjna funkcjonowały nastrójniki określające w jakikolwiek rodzaj humor sima. Nie zapamiętywały one zawsze większego dochodu na konkurencję oraz prosto było spożywa zmienić, np. dekorując siedzenie w odpowiedni środek czy sprzątając otoczenie. Teraz emocje to gwóźdź programu determinujący większość działalności w rozgrywce i zmieniający rozgrywkę. Wszystko z czym sim się zetknie, wywołuje obok niego jeden stan emocjonalny, czyli dzieło pracy pewnie go zainspirować, a niepozorna rozmowa zasmucić, znudzić, oszołomić bądź zrobić napięcie. Co istotniejsze jednak, taki skupiony, pobudzony czy zaniepokojony zyskuje premię do indywidualnych działań. Rozgniewany będzie efektywniej ćwiczył, a zainspirowany błyskawicznie machnie świetny obraz.

Ale także popularniejsze jest wówczas, że wszystko może więcej nie pójść po tak przewidywalnych kursach oraz emocje skierują jego chęć obowiązywania w dość nieoczekiwaną przez gracza stronę. The Sims 4 oferuje a teraz nowy model rozgrywki, w jakim możemy postawić na nieco strategii, zaś nie tylko kilku inspirujące na dalszą metę sprawdzanie wszystkich możliwości interakcji, jakie przygotowali twórcy. Niestety jest to duża strategia, a takie działanie emocjami, aby wywołać pożądany efekt, jest ponad jednym wyzwaniem, na brak których była dotąd seria.

Bardziej praktyczne?

Wizualizacja nowych stanów emocjonalnych to niewątpliwie całe systemy świeżych animacji, które, trzeba przyznać, są naturalne, lub bardziej odpowiednie. Całe zachowanie simów na co dzień te zyskało na naturalności, jednak widać, iż zatem nie tylko efekt pracy animatorów, ale działająca lepiej Sztuczna Inteligencja. Postacie, często w wersji, nie trzymają się obecnie jak kreskówkowe manekiny, ale uznają się mieć podzielną uwagę, dając się np. w punkcie aktualnego rozmówcy. Twórcy odrobili to podstawowe lekcje z psychologii społecznej również udało im się zdecydowanie lepiej oddać mowę ciała. Potęguje ten efekt możliwość dokonywania przez simów kilku funkcji jednocześnie – co istnieje też ważnym krokiem na odległości do realizmu. Postacie mogą dziś w trakcie rozmowy jeść, pić, trzymać coś w ręce, krótko mówiąc, łączyć interakcje. Wtedy istnieje właściwie fajne i rozmywa nieco, przynajmniej u mnie, zawód z powodu niewielkich kolei w samej oprawie graficznej. Sztuczność poszczególnych elementów widzianych w edytorze simów, jak kreski zamiast brwi i bryłowate, pozbawione finezji hełmy, które udają fryzury, przestaje żyć rzeczywiście silna jak widzimy całość podczas rozgrywki. Tymże wyjątkowo, że zarządza się być kilka błędów animacyjnych, jakie były zmorą trójki – przechodzę na nauce sekundowe niezamierzone deformacje twarzy czy ciała istniejącego w kroku.

Lepiej też się dzieje w simowej przyrodzie. Światło pada na świat simów bardziej dokładnie oraz piękna tam zwykle porasta płaskie dotąd jak stół trawniki. Nie znam jednak, czy tak względem trzeciej części wygląda rozmywające się tło za plecami simów… Świat bo jest dzisiaj tylko częściowo prosty i wygląd krajobrazu, z którego daje nas 30-sekundowy ekran ładowania, jest zazwyczaj mniej wyraźny, jakbyśmy cierpieli na krótkowzroczność… Twórcy zamiast tego powodują nam jednak przenosić się np. do nowego miasta, bez wychodzenia do menu i wdrażania nowej gry.

Duża miara przyjemności mogłaby zaszkodzić…

Tylko komu? Graczom? Najwidoczniej tak. Z takiego założenia wychodzą twórcy gry. Wszystko bowiem pięknie – emocje, naturalność, animacje, ulepszony edytor tworzenia stron, otwierania oraz zmieniona SI… tyle że świat gry tak straszliwie ubogi. Zniknęło większość opcji, którymi zajmowali się w trójce. Ja rozumiem, że przesiadka na podstawową wersję jednak jest poważna tuż po obcowaniu z płytką oraz tysiącem dodatków do niej, The Sims 4 bije jednak pod tymże sensem na osobę poprzednie odsłony gry. Nie bierze nawet noworodków, nie ma mieszania kolorów w edytorze, brak pojazdów, większości zawodów, basenów, cmentarzy czy restauracji… To niewątpliwie smutne, bo nie przechodzimy do budowania ze zmianą silnika, która aby mogła uzasadnić taki minimalizm. Drastyczny skok jakości kosztem budów atrakcje byłby do przełknięcia, zwłaszcza gdy w możliwości posiadamy teraz wizję długiej kolejki dodatków. Przecież nie jest żadnego wielkiego kroku, i gdy już, to dość na własne portfele. Zważywszy na markę, budżet sztuki i miliony fanów naprawdę wiernych serii… cóż, można czuć tylko niesmak.

Można liczyć kampanii reklamowej The Sims 4, bo tak wykorzystuje jest wyjątkowa, nawet z racja ubogą zawartością, ale naprawdę interesująca stawanie się dopiero po kilku dodatkach… które oby i nie groziły tymże samym minimalizmem. Ocena The Sims 4 na ostatnim czasie jest wobec tego bardzo ważna, gdyż naprawdę nie wiadomo co brać pod uwagę… Nie odczuwa mi więc nic nowego, jak właśnie odradzić inwestycję. Jasne, można osiągnąć, aby poczuć ten przedsmak późniejszych wspaniałości. Natomiast gdy człowiek jest więcej cierpliwości oraz rzeczywiście chce się dobrze bawić, powinien się jeszcze wstrzymać.

Ocena użytkowników: 8/10.

Wymagania sprzętowe The Sims 4:

Minimalne: Intel Core 2 Duo 1.8 GHz 4 GB RAM karta grafiki 128 MB GeForce 6600 / Radeon X1300 lub lepsza 15 GB HDD Windows 7/8/8.1/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i5 2.33 GHz 4 GB RAM karta grafiki 1 GB GeForce GTX 650 lub lepsza 18 GB HDD Windows 7/8/8.1/10 64-bit

pelna wersja gry the elder scrolls v skyrim

Bethesda nie od dziś robi gry duże, zaplanowane na morze godzin zabawy. The Elder Scrolls V: Skyrim jest jednakże klasą samą w sobie – ta recenzja stanęła na platformie ponad 100 godzin sprawdzania rozmaitych elementów gry.

Bethesda nie od teraz robi gry duże, zaplanowane na dużo godzin zabawy. The Elder Scrolls V: Skyrim jest jednakże klasą tąż w sobie – ta recenzja stanęła na podstawie ponad 100 godzin sprawdzania rozmaitych elementów gry.

Sam wątek główny najnowszego dzieła Bethesda Softworks zapewnia ponad dwadzieścia godzin zabawy. Nowe linie fabularne też przypominają raczej odrębne gry, przewidziane na właściwe kilkanaście godzin walczenia, rozmawiania, myślenia i podziwiania widoków. Na dodatek twórcy musieli chyba sporo podglądać u współpracowników ze studia Obsidian, bo po raz pierwszy w przeszłości firmy zafundowano nam naprawdę dobrą oraz dynamicznie ukazaną fabułę. Nawet odnalazło się mieszkanie na ważne postacie – oraz wtedy dotąd było piętą achillesową Bethsoftu. The Elder Scrolls V: Skyrim to całkiem nowa formę w sprawie cyklu również tegoż studia.

Cesarstwo drugiej świeżości

Akcja gry The Elder Scrolls V: Skyrim przeprowadza się na północnych rubieżach cesarstwa Tamriel. Co dobre, od wydarzeń znanych nam z The Elder Scrolls IV: Oblivion minęło naprawdę dużo czasu. O ile wcześniejsze części cyklu odbywały się w Trzeciej Erze i liczyło je z siebie w odpowiedzi 35 lat, więc tym zupełnie upłynęły aż dwa wieki z nowej, Czwartej Ery. W odpowiedzi trudno mi orzec, na ile potrzebne było aż takie pchnięcie akcji do przodu, kiedy nie wysłano do przodu technologii. Nic się w wartości nie zmieniło jeśli chodzi o broń, pancerze, czy zaklęcia. Myślę, że większość graczy nawet nie zorientowała się, jak kiedyś temu był ich bohater z Oblivion…

Cesarstwo Tamriel nie jest obecnie monolitem, utraciło część ziem, traci też wewnętrzną spójność. Po wydarzeniach znanych nam z gry The Elder Scrolls IV: Oblivion, dumne imperium nigdy się nie pozbierało do tyłu. Osłabienie władztwa ludzi wykorzystali agenci Thalmoru, wcześniej zresztą wykorzystali osłabienie u siebie, na wyspie Summerset. Odnowili dawne państwo Wysokich Elfów, a potem po kolei poszli na bliską stronę dwie imperialne prowincje. Na wynik zaś ruszyli na wojnę, którą niemalże wygrali. Traktat pokojowy pozostawił Cesarstwo Tamriel w bardzo niebezpiecznej sytuacji, niemalże jako wasala Altmerczyków. Oczywiście z grubsza wygląda rys historyczny gry The Elder Scrolls V: Skyrim

Zgodnie z ambitnymi założeniami twórców (podejrzewających większość społeczeństwa o tajemne zdolności, takie jak czytanie czy łączenie faktów) o tym wszystkim dowiadujemy się w sezonie walki z różnych ksiąg, stosujących do tegoż okresem inne interpretacje wydarzeń. Dotąd tło byłe nie trzymało w niniejszej serii gier wielkiego znaczenia, ale The Elder Scrolls V: Skyrim zaczyna zahaczać o politykę, obserwujemy też bunt i wojnę swoją w północnej prowincji Cesarstwa, a w pełni jakiś wstęp by się chyba przydał… nawet po to, by nie myśleć, że spotka się kogokolwiek z ostatniej gry.

Zimno a do domu daleko

W zasadzie już z pierwszych chwili jesteśmy dokładnie nasączani klimatem prowincji Skyrim. W przenośni i dosłownie, bo ogromne miejsce ma mroźny urok północnych rubieży Cesarstwa. Pomimo tego, że silnik gry The Elder Scrolls V: Skyrim nie jest pod względem graficznym wiele dużo mocny z indywidualnej wcześniejszej wersji, wizja jest daleko logiczna również ucząca. Rozpocząwszy od włożonych w jesienne barwy brzóz na południu prowincji, poprzez okolice smagane już śnieżycami, po północne wybrzeże, skute lodem oraz zagłębione w blasku zorzy polarnej – graficy oraz projektanci mapy wykonali kawał dobrej roboty. Chociażby dlatego przy tej zabawie do trzeciej części cyklu niż czwartej, umieszczonej lecz w znacznie mało ważnym sercu Cesarstwa.

Przedsmak pejzaży mroźnej północy byliśmy możliwość poznać w dodatku do gry The Elder Scrolls III: Morrowind, zatytułowanym Bloodmoon. Akcja toczyła się na wyspie Solstheim a jeśli ktoś porówna obie wycieczki w lodowe krainy, łatwo zauważy, jak ważne zmiany wzięły się w postępowaniu ekipy z Bethesda Softworks do tworzenia gier cRPG. W The Elder Scrolls V: Skyrim pejzaże szanuje się spokojnie, ponieważ nie posiada obecnie na każdym etapu hord bestii i bandyterki rozmaitego autoramentu. Świat jest do zwiedzania, i nie do grindowania. Oczywiście okazji nie brakuje, ale przenosi się ona w danych miejscach, nie oraz na jakimkolwiek zakręcie drogi. Jeśli odwiedziliście kiedyś Solstheim, albo przebijaliście się przez hordy wrogów w Nordmarze (Gothic III), to Skyrim urzeknie was przede wszystkim spokojem. Zwłaszcza, gdy zostawać się będziecie szlaków natomiast nie włazić w niedozwolone miejsca.

Skalowanie dyskretne

Skoro już mowa o włażeniu w ciemne miejsca – tak, w The Elder Scrolls V: Skyrim można zapędzić się w miejsca, gdzie bez stosownego doświadczenia nie mamy nadziei. Owiane niesławą wyjście do level scalling z ostatniej części zastąpiono dużo praktyczniejszymi rozwiązaniami. Mechanika dostosowywania poziomu trudności jest dalece bardziej rozbudowana i lekka. Przede wszystkim zwolniono z automatycznego dozbrajania się rozmaitych przeciwników w zabawki z najwyższej półki. Tego samego wroga sprawdzimy w współczesnym tymże stroju także spośród ostatnim jednym uzbrojeniem zarówno gdy zawitamy do niego na wczesnym, kiedy i trzydziestym pierwszym etapie doświadczenia. Zmienić się może co dużo jego skuteczność bojowa, ale jeszcze bez przesady.

W losowych skrzyniach jeszcze nie otworzą się z czasem pojawiać problemy z najpiękniejszej półki. Owszem, w grze The Elder Scrolls V: Skyrim zachowano zasadę, że skoro na uwadze do podziemi powinniśmy się obłowić, to się obłowimy bez sensu na to, na jakim poziomie tam zawitamy. Będzie wówczas wprawdzie częściej przedmiot cenny, bo zaklęty (a miejmy, że do przechowywania właściwości magicznych zwykle potrzeba kamieni dusz), i nie wykonany z kosmicznie drogich materiałów. Zresztą same miejscówki są mniej losowe, w treści z wszelką jest uzależniona jakaś historia również część cennych artefaktów jest po prostu przewidziana w scenariuszu również planuje własna przygodę. W relacji od poziomu naszej strony zamieniać się za wtedy będzie wybór w handlach. https://pobierzgrepc.com

Majsterkowanie ma konieczność

Sprawa tego, co szukamy u sprzedawców jest zresztą znaczenie właśnie dla branże osoby. Skoro nie zbieramy się na każdej linii fabularnej (ważnej czy pobocznej) albo nie paramy się rękodziełem wszelakim, to zmiana w kolekcji sklepów może nas ucieszyć. W różnym wypadku przejdziemy nad nią do porządku dziennego. Gra The Elder Scrolls V: Skyrim jak również która inna produkcja cRPG nagradza nas za rozwijanie talentów rzemieślniczych. W treści nie zdobędziecie w grze za dużo zabawek, które równałyby się z ostatnim, co z czasem będziecie w stopniu sami wykonać. Nieważnie, czy mówimy tu o alchemii, kowalstwie czy zaklinaniu (i już zwłaszcza zaklinaniu własnoręcznie wykutego sprzętu) – w górnych możliwościach rozwoju danej umiejętności produkuje się cuda, a nawet w średnich wytwarza się rzeczy bardzo pomocne.

Aby dobrze ważyć mikstury, trzeba znać wpływanie ich potencjalnych składników. Ponieważ możliwych wyników jest wielu, a każdy element może liczyć cztery inne cechy, zabawy jest sporo. Pierwszy efekt poznajemy konsumując daną roślinkę czy insze paskudztwo, co czasem trzeba odchorować. Kolejne odkrywamy łącząc elementy ze sobą i poszukując co udało nam się uwarzyć… Im lepiej rozumiemy się na alchemii, tym wyniki będą oryginalniejsze. Przy tworzeniu zbroi lub broni najpierw pozyskujemy surowiec (przetapiamy rudę, garbujemy i tniemy skórę), potem wykonujemy przedmiot, następnie go kończymy. Oczywiście półprodukty także są w magazynach dostępne. Zaklinanie umieszcza się na poznaniu efektów (demontaż znalezionych lub zakupionych zabawek magicznych), potem dopiero efekt możemy przechowywać w każdym przedmiocie. W toku zaklinania używamy kamieni dusz, jakie potrafimy uzyskać pełne (drożej) lub puste (taniej). W kolejnym przypadku czeka nas wyprawa w dzicz oraz trzymanie dusz pokonanych wrogów…

Warto zaznaczyć, że całe rzemiosło to także recepta na wzrost postaci. Zdobywanie wydarzenia stanowi w grze The Elder Scrolls V: Skyrim związane z użyciem umiejętności. Przy okazji zmiany mechaniki (o czym dużo za chwilę) usunięto cześć umiejętności, które w zeszłej części przyciągały do łatwych zachowań. Nie odczuwa teraz rozwoju latania i skakania, to nie będziemy mieszkali godzin na działaniu tych działalności na drobnym placyku, aby złapać doświadczenie. Za więc jakże daleko da się złapać sporo okresów nie wychodząc z centra i fascynując się tylko wytwarzaniem jakichś przedmiotów. Model rozwoju jest ciężki: kupujemy składniki (jest retoryka), bawimy się rzemiosłem (rośnie alchemia, kowalstwo lub zaklinanie), sprzedajemy gotowe produkty (jest retoryka). Awans, wykupienie perków i idziemy z niedawna, dopóki wystarczy gotówki nam oraz kupcom.

Umiejętności zarejestrowane w gwiazdach

W atrakcji The Elder Scrolls V: Skyrim bardzo zmieniono mechanikę rozwoju postaci, do której przyzwyczailiśmy się w minionych częściach cyklu. Po pierwsze zniknęły ostatnie namiastki klas postaci. Rozwijamy się w dowolny sposób, bez początkowych bonusów wykonywanych z racji kariery. Same co bierzemy w trakcie tworzenia strony, to kategoria, płeć, wizerunek również imię. Wyłącznie z przynależności rasowej wynikają pewne konkretne bonusy. Zapomnijmy te o charakterystycznych zaletach takich jak siła, zręczność czy inteligencja. Jesteśmy tylko pozom własnego zdrowia, magii i formy. Bardzo istnieje obecnie obszerna lista nauki oraz skorelowanych z nimi perków. Co dobre, graficznie nie są one rozrysowane jako drzewka, i jak gwiazdozbiory na nocnym niebie, zabarwionym zorzą.

Każda umiejętność skalowana istnieje od samego do stu punktów. Gdy uzbieramy jakąś okrągłą liczbę, możliwe staje się wykupienie kolejnej gwiazdy w gwiazdozbiorze, czyli jakiegoś perku. Pewno obecne stanowić dopalacz procentowy do określonego sposoby wykorzystywania umiejętności, albo odblokowanie unikatowej możliwości (na przykład wykuwania mebla z wyższego materiału). Tu dochodzi pewne ważne ograniczenie: przysługuje nam jedynie jeden perk na pokład doświadczenia, a umiejętność przedstawia się jedynie w praktyce, natomiast nie w drodze awansu. Można wziąć z instruktorów, ale najpierw trzeba ich znaleźć, oraz do obecnego ich pomocy są tym istotniejsze, im lekcje bardziej zaawansowane. Nie jakiś trener jest mistrzem, otacza nas wiec ich informacja, do tego żyje limit pięciu szkoleń na okres doświadczenia postaci. Sumaryczny, natomiast nie w ramach każdej umiejętności.

Trudno stworzyć całkowicie wszechstronna postać, lepiej skoncentrować się na wzroście kilku głównych umiejętności, by w czymkolwiek dojść do mistrzostwa. To, w połączeniu z mnogością działań oraz form fabularnych, sprawia, iż The Elder Scrolls V: Skyrim jest pozą do przechodzenia kilkoma postaciami. Przynajmniej dwoma (człowiekiem a kobietą z dwóch różnych ras), idealnie trzema (w hołdzie trzem klasycznym specjalizacjom, czyli jak wojownik, mag i łotr). Każdy z swoich bohaterów może wtedy skupić się na różnej części fabuły oraz różnej ścieżce rozwoju. Co istotne, z wszystkim z znajomych podopiecznych spędzimy a oczywiście niskie kilkadziesiąt godzin…

Piaskownica pełna zabawek

The Elder Scrolls V: Skyrim to prawie wzorcowa gra typu sandbox. Mamy również otwarty świat, chętny do swobodnej eksploracji, jak i potężną część solidnie napisanych scenariuszy. W myśli fabuła pozostała w ostatniej sztuce włożona w postępowanie, który najbardziej sobie cenie – nie jest jedynie słusznej linii głównej, otoczonej prostymi misjami, i wiele złożonych sprawie do odkrycia. Nie uznajemy pojęcia, czy stosując jakieś zadanie od przypadkowej skórze nie rozpoczniemy całego szeregu powiązanych fabularnie misji, przewidzianych na dobre kilkanaście godzin zabawy. Do owego nie będzie wtedy zlepek przypadkowych scenariuszy, a spójna relację ze zwrotami akcji, dramatycznymi chwilami również kilka czy bardziej burzliwym finałem.

Gdzieś wśród natłoku barwnych ról w grze The Elder Scrolls V: Skyrim wciąż ciągną się oklepane zadania podstawowe, ale ograniczają się raczej do znalezienia iluś problemów dla danego kupca czy rzemieślnika. Można po prostu ignorować takie zlecenia, gdy się jest znużonym sztampą cRPG – działań z akcją jest mnóstwo, aż nie wiadomo, od czego zacząć. Wyprawy w rejon po zioła oraz inne składniki obecnie nie tworzą się z potrzebą ciągłej walki, ponieważ jak wspomniałem, zagęszczenie bestii spadło drastycznie. Można wybrać się na łowy, można urządzać sobie inne budynki w pozostałych miastach, nawet odda się zawrzeć związek małżeński (również homoseksualny) – dla wszystkiego coś miłego. Osobiście spędziłem wiele godzin na prowadzeniu życia a prace płatnerskiej jednej z moich właściwości, bez dotykania zadań.

Przewagą cRPG nad kolejnymi grami typu sandbox jest trwanie w silniku gry mechanizmu prowadzenia długich rozmów. Ten rodzaj wymaga takich rozwiązań z powodów technicznych, a jeżeli już toto istnieje, to polecane jest do ubarwiania świata. The Elder Scrolls V: Skyrim daje nam na dużą podróż miedzy miastami oraz odkrytymi miejscami, a wszędzie można spotkać kogoś, z kim da się pogadać. Co więcej, miasta są swoim rytmem, ludzie wychodzą do produkcji, wracają do domów, w karczmach skaldowie śpiewają do kotleta (jakość działania jest związana umiejętnościami śpiewaków, tworzy więc swoje prawa fabularne). Czasem nagle coś się gdzieś wydarzy a bez naszej woli pozostaniemy w obiekt wkręceni… W takiej piaskownicy można się bawić długo…

Wojna krajowa i pozostałe przykre przypadki

Ekipa ze studia Bethesda Softworks starała się też ożywić świat poprzez dodanie zmiennej sytuacji geopolitycznej. Na startu potrafimy się opowiedzieć po stronie Cesartwa albo po części buntowników. Ta idealna opinia na wesele nie jest obowiązkowa, bo z czasem dowiemy się, iż nic tutaj nie jest czarno-białe. Cesarstwo to natomiast cień samego siebie, do tego znajduje się pod wpływem Wysokich Elfów. Z dodatkowej strony powstańcy ze Skyrim występują przeciwko imperium, jakie stworzyli ich przodkowie, wiec ta secesja jest z lekka ironiczna. Tak oraz strona z buntowników to skyrimscy nacjonaliści, źle traktujący mniejszości rasowe…

Oczywiście kwestię wojny domowej można zignorować, jak każdą zresztą linie fabularną w The Elder Scrolls V: Skyrim, włącznie z ważnym scenariuszem mówiącym o powrocie smoków oraz Smoczym Dziecięciu. Z dodatkowej części jeśli zaprezentujemy się po jednej ze stron, zmienimy układ sił na mapie zaś tym bardziej umilimy sobie zabawę. Ogólnie zresztą rzecz mając, świat wokół nas będzie się zmieniał oraz mówił na własne czyny. Jeśli uda nam się ożywić usychające drewno w samym z centrów, gdy wrócimy będzie uznawało liście oraz kwiaty na gałęziach. Gdy zasłyniemy czynami przestępczymi w określonej dzielnicy prowincji Skyrim, strażnicy zmienią swój stosunek do nas. Gdy zabijemy smoka w otoczeniu miasta, zbiegną się gapie i otworzą komentować pytanie i znajomą w tym cyrku rolę…

Mijane przez nas postacie planują swoje codzienne odzywki, pakiety nie są bardzo rozbudowane a gadki dają się na tyle często, że pewni gracze mogą czuć się znudzeni. Na szczęście istnieje dalej pakiet dodatkowy, uzależniony od tego, co się ostatnio wydarzyło w ramach różnych formie fabularnych oraz czym nasza sytuację ostatnio się dużo zajmowała. Zwykły strażnik może zapytać alchemika, bądź nie naważyłby dla niego piwa, albo wyrazić szacunek dla posiadanego rynsztunku, doceniając konkretny typ zbroi na dowód. Funkcjonując w The Elder Scrolls V: Skyrim nie przemieszczamy się w określonym, lecz elastycznie reagującym świecie.

W tej beczce miodu jest przecież łyżka dziegciu: brak modyfikacji domyślnych odzywek po zakończeniu części linii fabularnych. Dajmy na to, iż w sukcesie rozbudowanej listy scenariuszy zostaliśmy szefem gildii. Osoby, z którymi współpracowaliśmy i o jakich sympatię zabiegaliśmy, to obecnie nasi pracownicy, prawda? Cóż, ich domyślne odzywki o owym nie świadczą… Kto mówi do szefa "a, to ciebie spowodował tenże zaś tamten, ciekawe czy dasz radę" czy wręcz "nie stanowię dla ciebie czasu, młody"? Na dodatek błąd w grze The Elder Scrolls V: Skyrim opcji zarządzania organizacją, czegoś choćby w ruchu Assassin's Creed Revelations.

Oburęczność wrodzona

O konkurencji w grze The Elder Scrolls V: Skyrim nie zajmuje się za bardzo co rozpisywać. Tu jedyną rewolucją jest cała oburęczność naszej strony, co odkłada się też na ciskanie czarów z obu dłoni. Pewno wtedy być wówczas samo zaklęcie, czy dwa różne – tak, możliwe jest leczenie się i jednoczesne zadawanie obrażeń wrogom. Ataki przeprowadzamy za pomocą dwóch przycisków myszy, po pewnym na rękę. Przytrzymanie odpala większy lub ciągły efekt magiczny. W przypadku broni tak wyprowadzamy potężny cios, kosztujący nas wytrzymałość, a często kończący się trafieniem krytycznym. Te zresztą zwykle są obrazowane specjalną animacją – efekt wzięty z drugiej gry tego dzieła, czy z Fallout 3. Przy możliwości gry na dwie ręce, w pewnej kombinacji magii, broni i tarczy, używanie zabawek dwuręcznych traci sporo sensu. Więcej w wyborze ciężkiego oręża nie pomaga mechanika, jaka nie przewiduje trzymania wroga na dystans.

Warto zrobić selekcji broni i zaklęć oraz krzyków (specjalnej paramagicznej zdolności naszej osobie, rozwijanej w ramach głównej fabuły). Stanowi obecnego morze także dla cała płynności zabawy lepiej wybrać sobie pewien ograniczony pakiet, przypisany do menu ulubionych sztuczek. Dzięki temu więc co dużo wskazane, będzie zwykle pod ręką, bez przebijania się przez rozbudowany interfejs. O ile w akcji bezpośredniej nieźle zdarza się widok TPP, to już przy używaniu łuku pewność o korzystać z widoku FPP. Bardzo dużo zależy od wykupionych perków, niż z nas tychże, jako graczy. Mimo wszystko, choć starcia są skuteczne oraz dodają dużo frajdy, to moment szkoda, że mechanika gry w The Elder Scrolls V: Skyrim jest naprawdę oczywista. W ostatnim znaczeniu zdecydowanie widać przewagę takich frajd jak Dark Souls czy Wiedźmin 2: Zabójcy Królów.

Recepta na wiaderko i nowe elementy

Choć jeżeli idzie o łączne zarobaczenie, The Elder Scrolls V: Skyrim prezentuje się bardzo dobrze na środowisku innych produkcji Bethesda Softworks, to niemało zgniłych jabłuszek w koszyczku się znajdzie. Rozumiem, czemu w efekcie purytańskiej mentalności cywilizacji zachodu modele osoby po zdjęciu stroju nie mogą stać całkiem nagie. Nie dostrzegam jednak, czemu intymne partii ciała nie są osłonięte czymś historycznym. Wszystkie osoby posiadają na piersiach staniki – plus toż nawet nie są biustonosze wymyślone w 1859 przez Henry''ego Leshera! To całkowicie współczesna bielizna! Na szczęście teraz są mody leczące ten absurd, może pojawią się i takie, jakie dadzą laskom majtki-barchany i giezła lub ostatecznie gorseciki. Faceci zamiast niemal sportowych gaci powinni oraz mieć kalesony, albo wręcz jednoczęściową bieliznę na pełne ciało…

Arcyśmieszne jest związanie fizyki w atrakcji, mechanizmu układania przedmiotów oraz… kradzieży. Sterując wiadrem czy czymś podobnym możemy toto nałożyć na głowę sklepikarza, aby nie zauważył, jak czyścimy jego interes także nie wezwał straży. Tradycyjnie dla serii animacje mogą też zwariować, a wyszukiwanie ścieżek przez NPC pozostawia kilka do życzenia. Gra The Elder Scrolls V: Skyrim ma więcej przykrą tendencję do zaznajamiania nas z pulpitem systemu operacyjnego… W ilości pomimo tych przypadłości i wad nie istnieje moc również nie tłumaczy to wszystko jakoś negatywnie na odbiór całości.

Jak za minionych lat…

Polski wydawca gry The Elder Scrolls V: Skyrim, czy firma Cenega ogłaszał, iż premiera taż cierpi być powrotem do najlepszych tradycji powiązanych z polonizacją cRPG. Cóż, w prawdziwej liczbie udało się to kupić. Udźwiękowienie idzie na górnym poziomie, z kilkoma wybitnymi rolami znanych aktorów. Wiktor Zborowski przyłączył się w Esberna, starego mędrca z rozpadającej się już organizacji Ostrzy. Ważny w własnej branży Piotr Fronczewski użyczył głosu Paarthurnaksowi, staremu smokowi. Świetnie słucha się też gadek Arngeira, czyli Krzysztofa Kowalewskiego, a także Henryk Talar zbiera się dobrze jako imperialny generał. Jeśli zaś ktoś chce słuchać innego materiału, zatem nie jest kłopotu – prezentuje jest oferowana z całą możliwością wyboru wersji językowej. Ogólnie nasze polskie wydanie gry otwiera się zawartością ponad to, co otrzymali gracze w przyszłych krajach.

Również jeden smok padł dzisiaj, choć poranek świta…

Twórcy gry The Elder Scrolls V: Skyrim użyli całego wachlarza narzędzi, aby wydłużyć czas rozgrywki, również nie nudząc specjalnie odbiorców. Przy wytwarzaniu przedmiotów za jakimś razem powinien wybrać sztukę oraz uznać, nie ma hurtu. Mini-gierka powiązana z otwieraniem zamków też zaczyna swoje… Zwolniono z naturalnej zabawy w rozmowach, za to dano długie wypowiedzi, których warto posłuchać. Tak a uważamy szeroki świat i bieganie do starych miejsc – na wesele dopiero w samą stronę (zawsze miło zobaczyć nowe okolice), wrócić można mając z dużej podróży. Wszystko to jednocześnie wielkie, połączone z długą dawką nastroju oraz miodności, oraz rozbudowanymi scenariuszami, wykonywa z najróżniejszego dziecka Bethesda Softworks niemal idealnego złodzieja czasu.

Ważne, iż tego wziętego nam terminu nie będziemy nadal żałować. Mnóstwo przygód, urokliwe pejzaże (mimo iż silnik gry czapki z góry nie zrywa), pełna swobodę w toku postaci – każdy fan cRPG poczuje się jak zębacz w wodzie pełnej mięsa. Co istotne, za The Elder Scrolls V: Skyrim można się zabrać nie będąc poczucia w internetowych grach fabularnych. Ni jest tu tabelek oraz statystyk do uważnego śledzenia. Jest interesująca przygoda, żywy świat oraz mnóstwo wyzwań. Można zostać wampirem czy wilkołakiem, można zastąpić losy świata jako heros lub dać sobie dom i wirtualne życie. W aktualnym absolutnym życiu z zaskoczeniem zauważając, że wstał świt i zaraz trzeba wyjeżdżać do produkcji….

Ocena użytkowników: 9/10

Wymagania sprzętowe The Elder Scrolls V: Skyrim

Rekomendowane: Core i5 2.6 GHz 2 GB RAM (4 GB RAM – Vista/7) karta grafiki 896 MB (GeForce GTX 260 lub lepsza) 6 GB HDD Windows XP/Vista/7 łącze internetowe